Pierwszy mikrolas Miyawaki w gminie Michałowice
22Metoda Miyawaki to sposób zakładania mikrolasów opracowany przez japońskiego botanika Akirę Miyawakiego. W skrócie: wybierasz lokalne, rodzime gatunki, sadzisz je bardzo gęsto na małej powierzchni, dobrze przygotowujesz glebę i… pozwalasz naturze działać. Efekt? „Dziki” lasek, który rośnie szybko i jest niezwykle odporny na suszę. Dzięki tej metodzie nowy las rośnie nawet trzy razy szybciej niż tradycyjne nasadzenia, jest wyjątkowo odporny na suszę i staje się prawdziwą enklawą bioróżnorodności. Gleba w mikrolesie działa jak gąbka – zatrzymuje wodę i sprzyja rozwojowi całego ekosystemu.
W sobotę taki właśnie mikrolas posadziliśmy wspólnie z mieszkańcami przy drodze ekspresowej S2, przy ul. Zachodniej w Opaczy-Kolonii. Zajął on powierzchnię ponad 1000 m².
O idei mikrolasów po raz pierwszy usłyszałam dwa lata temu w Cieszynie. Pomyślałam wtedy, że skoro miasto jest w stanie posadzić taki las, to my także możemy. To miejsce ma charakter zdegradowany – to pas drogowy obok trasy ekspresowej, jeszcze niedawno plac budowy. Chcemy poprawić jakość życia mieszkańców. Naszą ambicją jest, by to miejsce stało się trwałą, zieloną przestrzenią - mówiła wójt gminy.
Miłą niespodzianką tego dnia była różnorodność wiekowa uczestników, ponieważ wśród nich znaleźli się nie tylko dorośli, ale również dzieci niemal w każdym wieku. Wspólne sadzenie mikrolasu to była świetna okazja, aby poznać miejską przyrodę, dowiedzieć się więcej o rodzimych gatunkach drzew i – przede wszystkim – zrobić coś razem dla wspólnego dobra. Warto również wspomnieć, że dzień wcześniej, w piątek, 3 października, przygotowaliśmy narzędzia i sadzonki z partnerami z międzynarodowego projektu glebowego SoilTribes - gośćmi z gminy Scafati we Włoszech i naukowcami z Politechniki w Mediolanie.
W mikrolesie specjalne miejsce znajdą również jeże i owady. Najmłodsi uczestnicy przygotowali dla nich naturalne schronienia, a największym powodzeniem wśród dzieci cieszyły się właśnie domki dla owadów.
Wojciech Grzeniewski, sekretarz gminy Michałowice, który również brał udział w akcji podsumował: Wybraliśmy to miejsce nieprzypadkowo – obok przebiega Południowa Obwodnica, której hałas jest uciążliwy. Uznaliśmy, że właśnie tutaj warto stworzyć naturalną barierę zieleni. Staramy się być nowocześni – sprawdzaliśmy, jak takie lasy wyglądają w innych lokalizacjach i chcemy wspólnie z mieszkańcami stworzyć tu przestrzeń, która będzie rosła razem z nami.
A dla zregenerowania sił i ogrzania na wszystkich czekała gorąca herbata i kawa oraz poczęstunek z grilla przygotowane przez Sołtys Opaczy-Kolonii, Monikę Kokorzycką wraz z mężem oraz Szymona Kamińskiego, Sławomirę i Bogdana Ćwiklińskich.
"To las, którego susza nie pokona" - rozmowa z dr Kasprem Jakubowskim, dyrektorem merytorycznym Forest Maker, twórcą mikrolasu w Michałowicach.
Na czym polega idea mikrolasu?
Kasper Jakubowski: Ideą jest odtworzenie lasu i łąki na powierzchni prawie 1100 m². To metoda z Japonii, która bazuje na lokalnych zasobach – używamy miejscowego kompostu i rodzimych roślin. W miejscu, gdzie trudno wyobrazić sobie roślinność – tu było składowisko odpadów budowlanych, gleba jest jałowa – zakładamy ekosystem leśny z gatunkami, które naturalnie tu kiedyś występowały. Chodzi o zwiększenie bioróżnorodności i rozpoczęcie procesu regeneracji gleby.
Jakie gatunki zostały tu posadzone?
KJ: Prawie 40 rodzimych gatunków – zarówno wysokie drzewa, niższe drzewa, jak i krzewy. Są m.in. dąb szypułkowy, lipa drobnolistna, klon polny, jarząb, czereśnia ptasia. W warstwie krzewów – berberys, bez czarny, kalina koralowa, dzikie róże. Ciekawostką jest południowa kłokoczka, gatunek bardzo rzadki i chroniony w Polsce. Sadzone są też odmiany starych róż, świetnie odnajdujące się na obrzeżach lasu.
Dlaczego te nasadzenia są tak gęste?
KJ: Mikrolasy sadzi się bardzo gęsto – około 3 rośliny na metr kwadratowy, przy czym staramy się nie umieszczać obok siebie tych samych gatunków. Dzięki temu szybko tworzy się konkurencja, rośliny same ograniczają dostęp światła i powstaje mikroklimat. To metoda naturalna – podobnie dzieje się w Puszczy Białowieskiej, gdzie na wolnej przestrzeni setki siewek rywalizują o światło.
Czy taki las wymaga pielęgnacji?
KJ: Na początku – tak. Przez pierwsze dwa lata usuwa się część chwastów, żeby nie zagłuszyły roślin runa. Potem wystarczy jedynie ściółkowanie – np. zrębkami z gałęzi czy liśćmi. To pomaga utrzymać wilgoć i odbudować glebę. Najważniejsze jest, że mimo suszy nasze mikro lasy nie wymagają podlewania – gleba z kompostem i grzybami leśnymi działa jak gąbka.
A koszty? To chyba droższe niż sadzenie zwykłego lasu.
KJ: Na starcie tak – trzeba dobrze przygotować glebę i dobrać sadzonki. Ale wskaźnik przyjęcia się roślin to około 97%, więc w dłuższej perspektywie koszty wyrównują się. Lepiej zainwestować raz, niż co roku wymieniać uschnięte drzewa.
Co daje mieszkańcom taki mikrolas?
KJ: Po kilku latach staje się samoregulującym zagajnikiem. Badania pokazują, że w takim mikrolesie można znaleźć nawet 500 gatunków fauny i flory. To też naturalna bariera chroniąca przed hałasem – tutaj od pobliskiej trasy. No i jest to miejsce, w którym mieszkańcy mogą odpocząć, obserwować przyrodę i cieszyć się bioróżnorodnością.
Gdzie powstają takie lasy?
KJ: Forest Maker założył już około 25 mikro lasów w całej Polsce – m.in. w Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Rybniku, Cieszynie, Wałczu czy Wejherowie. Zakładamy je też przy inwestycjach, np. farmach fotowoltaicznych czy wiatrowych, żeby zwiększać bioróżnorodność i odbudowywać ekosystemy.
Partnerzy wydarzenia: SoilTribes, Forest Maker.
Zobacz także





Przyjdź i posadź swój kawałek mikrolasu – razem twórzmy przyrodę!
(sobota, 4 października, godz. 11.00).



(niedziela, 5 października, godz. 18.00).

