193

Wspomnienia z wakacji 2005 Z ZIEMI POLSKIEJ DO WŁOSKIEJ – oczami gimnazjalistów

Najpierw z ziemi włoskiej do polskiej przyjechała włoska młodzież (28 VI do 8 VII), a we wrześniu (1-10 IX) Polacy z Gimnazjum w Michałowicach odwiedzili swoich włoskich przyjaciół w Vico nel Lazio. (Zam: 12.10.2005 r., godz. 12.07)

Michałowiczanie pomodlili się przy grobie Jana Pawła II, zapalili znicze na grobach poległych polskich żołnierzy na cmentarzu pod górą Monte Casino. Oglądali Koloseum. Kąpali się w Morzu Tyrreńskim, oglądali rękopisy – najprawdziwsze papirusy - z VIII w n.e. Nawiązali mnóstwo znajomości...
Wymiana młodzieży udała się pod każdym względem.

WŁOSI W POLSCE
Najpierw przypomnijmy, co młodzi Włosi robili w Polsce. Przede wszystkim poznali Gminę Michałowice: m.in. przespacerowali się aleją lip w Komorowie, odwiedzili zespół pałacowo-ogrodowy w Pęcicach, czyli „Dwór Polski”. Starali się przetłumaczyć swoim gościom z zagranicy na język włoski i angielski napis, który znajduje się nad wejściem do budynku: „Jam jest dwór polski, który służy wiernie i broni dzielnie”. W Paśmie Zachodnim Warszawy: zajrzeli do siedziby Państwowego Zespołu Pieśni i Tańca „Mazowsze” w Karolionie. w Otrębusach zwiedzili Muzeum Regionalne, gdzie zapoznali się z tradycjami i zwyczajami polskimi. W muzeum motoryzacji oglądali stare samochody. Nie zabrakło zwiedzania stolicy: Starówki, Łazienek i Wilanowa, a także wyjazdu do Kampinoskiego Parku Narodowego oraz wycieczki w odleglejsze regiony, na Mazury – do Biebrzańskiego Parku Narodowego, nocleg w Gibach; młodzież wzięła udział w spływie kajakowym Czarną Hańczą, zwiedzała miasto Sejny. W międzyczasie spędzano czas przy ognisku oraz wspólnie gotowano tradycyjne potrawy polskie.
Goście z Italii zatem nie nudzili się. Poznali polską gościnność. Pełni wrażeń, zadowoleni wracali do swojej gminy.
Przygotowania do wyjazdu polskiej grupy do Włoch trwały długo. Od marca – przez trzy miesiące, po dwie godziny tygodniowo młodzież mogła uczęszczać, w ramach kółka zainteresowań (czyli bez rygoru stopni), na zajęcia z języka włoskiego.

POLACY WE WŁOSZECH
We wrześniu do Vico nel Lazio wyjechało piętnastu uczniów michałowickiego gimnazjum. Grupą kierowała Bogumiła Staniaszek, dyrektor Zespołu Szkół w Michałowicach ds. Gimnazjum, a opiekunem była Monika Mikunda, tłumaczką - Alina Doda. Na ostatnie 3 dni, pod opieką Andrzeja Olęckiego, dyrektora Zespołu Szkół do Włoch dojechała dziewięcioosobowa drużyna piłki nożnej.
Relacji z tego wyjazdu do Italii od uczniów gimnazjum wysłuchał dziennikarz internetowej gazety Michałowic:
- Najważniejszym wydarzeniem naszego wyjazdu do Włoch – pełnym powagi i skupienia - było odwiedzenie grobu naszego papieża, Jana Pawła II – tak od razu na początku spotkania jednogłośnie stwierdziła młodzież.
- Pod Monte Casino poczuliśmy się patriotami – powiedziała jedna z uczennic.
- Przez cały czas upał był niemiłosierny: 39°C w cieniu. Czuliśmy się wymęczeni - strasznie, tym bardziej że nie marnowaliśmy ani minuty: staraliśmy się zobaczyć jak najwięcej, kwitło życie towarzyskie.

Vico nel Lazio
Większość czasu we Włoszech młodzież spędziła w miejscowości Vico nel Lazio – ok. 70 km od Rzymu. Gmina o tej nazwie liczy ok. 2,5 tys. mieszkańców, a sama miejscowość ok. 1000. Jest to średniowieczne miasteczko położone malowniczo w górach. Stare domy mają charakterystyczną architekturę. Zbudowano je w taki sposób, że starano się wykorzystać ukształtowanie terenu: zdarza się, iż ścianę domu lub dwie stanowi skała, a pozostałe ściany domurowywano z kamienia lub cegły, najczęściej w taki sposób, że ściany nie trzymają kątów prostych – niekiedy jest to wyraźny kąt ostry lub rozwarty. Wiele takich starych, zabytkowych domów stoi pustych.
- W miasteczku jest kilkanaście kościołów z późnego średniowiecza i każdy czynny, ale w rotacyjny sposób: w jednym tygodniu otwarty jest jeden kościół, w drugim tygodniu – drugi, w trzecim – trzeci... (W ogóle zauważyliśmy, że we Włoszech jest mnóstwo kościołów).
Vico nel Lazio zamieszkuje przeważnie starsza ludność. Młodzi, w poszukiwaniu pracy, przeważnie powyjeżdżali do Rzymu. Jednak coraz więcej młodych wraca w rodzinne strony. Wiąże się to z wdrażanym w życie planem rozwoju turystyki. Młodzi zagospodarowują opuszczone średniowieczne domy i zakładają w nich pensjonaty oraz lokale gastronomiczne.
- Nasz przyjazd do Vico nel Lazio był dla wszystkich mieszkańców tej miejscowości świętem – opowiada młodzież. – Przyjmowało nas całe miasteczko, a nie tylko rodziny, do których przyjechaliśmy.

O Włochach oczami michałowiczan
- Włosi są niezwykle gościnni i spontaniczni. Odnosi się wrażenie, że niczego nie traktują z powagą. Można odnieść wrażenie, iż nie mają żadnych kłopotów. Wciąż są weseli i wciąż śmieją się. Nigdzie się nie śpieszą. Żyją na luzie, spokojnie i bezproblemowo. Są niezwykle życzliwi. Ich podejście do życia polega na odkładaniu wszystkiego do jutra. Powtarzają: „jutro”, „wystarczy, kiedy zostanie to zrobione jutro”.
- Mieszkańcy Italii ubierają się inaczej niż Polacy – zdecydowanie bardziej jaskrawo, kolorowo, najchętniej noszą bluzki w pstrokate kwiatki. Mężczyźni bardziej dbają o wygląd niż kobiety – można wręcz stwierdzić, iż są narcyzami.
- Kiedy szliśmy ulicą, Włosi machali do nas, pozdrawiali, trąbili – traktowali nas z największą sympatią. Wynikało to z pewnością z ich dużego temperamentu. Ze sobą rozmawiają dynamicznie: głośno, szybko, niekiedy bardzo szybko wymawiając słowa, gestykulują przy tym.
- Każdy każdego zna. Witają się, trąbią na siebie. Utożsamiają się z miejscem zamieszkania. Chwalą się każdą nową inwestycją w gminie. Nam prezentowali: oświetlenie uliczne, nowe asfalty na drogach, nowe pensjonaty, dekoracje ścienne na średniowiecznych murów, nową barierkę na mostku... Bardziej czują się członkami lokalnej społeczności niż Włochami. Wspólnie spędzają mnóstwo czasu. Vico nel Lazio to jedna wielka rodzina – również dlatego że w tej miejscowości niemal wszyscy są spokrewnieni.
- Lubią i potrafią się bawić. Wciąż obchodzą różnego rodzaju święta: święto sosów do grzybów, święto wina, święto makaronu... My uczestniczyliśmy w święcie makaronu.
- W Polsce, w Michałowicach dopiero zaczynamy uczyć się bawić – michałowiczanie coraz częściej i chętniej biorą udział w festynach. To, co my zaczynamy robić, Włosi robią od dawna. Wszyscy Włosi potrafią bardzo dobrze tańczyć. Nic dziwnego, bo wciąż pobierają nauki tańca – kursy tańca odbywają się raz w tygodniu. Życie towarzyskie kwitnie i zabawa trwa w weekendy oraz wieczorem. Na przykład wieczorem na rynku mieliśmy spotkania z włoską młodzieżą.

Języki: obce i migowy
Najlepiej z języków obcych młodzież z Michałowic zna język angielski. Tego języka Włosi jednak najczęściej nie znali. Znacznie więcej Włochów potrafiło mówić po francusku, ale francuskiego nie znał nikt z Polaków. Posługiwano się więc rozmówkami i słownikami. - Kiedy weszłam do domu rodziny, która mnie przyjmowała, zobaczyłam na stoliku ogromny słownik polsko-angielski – powiedziała jedna z michałowickich gimnazjalistek.
Najskuteczniejszy jednak okazał się włoski język gestów: poklepywanie po policzku oznacza wielką radość, kręcenie palcem po policzku to – „smakuje”, „bardzo smakuje”, podniesienie dłoni do góry – „ciao”. Ulubionym włoskim słowem stało się: „andiamo”, czyli „chodźmy”. Ktoś rzucał hasło: „andiamo” i grupa młodzieży szła: na spacer, do kawiarni, na rynek... Pomoc tłumaczki, Aliny Dody w nieoficjalnych sytuacjach raczej nie przydawała się. W oficjalnych natomiast – np. tłumaczenie przewodników turystycznych w grotach Collepardo, ustalenie godzin odlotu samolotu, ustalenie szczegółów wyjazdu na wycieczki - bez pani Dody nie mogło się obejść. Włosi bardzo ucieszyli się, kiedy dowiedzieli się, że w Polsce istnieje obyczaj całowania w policzki trzy razy. We Włoszech całują się dwa razy. Wynikało z tego wiele zabawnych sytuacji.

Kuchnia włoska
- Potrawy były inne od polskich, ale smakowały, niekiedy nawet bardzo – stwierdziła młodzież z Michałowic. - Na śniadanie dostawaliśmy samo ciasto, dużo, za dużo ciasta. W ogóle dostawaliśmy za dużo jedzenia – co wynikało z tradycji Włochów. Mają oni dziwną, zupełnie inną kuchnię. Ich jedzenie to jedna wielka klucha, czyli w różnych potrawach jedzą makaron. Uwielbiają zupę pomidorową z makaronem. Spagetti jedzą pod różną postacią z przeróżnymi sosami – sosów mają przeogromne bogactwo. Niektórzy z nas odważyli się jeść „owoce morza”. Ci stwierdzili, że małże nawet są smaczne. Kolega zjadł, bo zbierał muszle. Najbardziej zdziwiło nas, że wino we Włoszech kosztuje mniej niż woda.

Wycieczki po Włoszech
W czasie dziesięciodniowego pobytu we Włoszech młodzież wyjeżdżała na wycieczki – w bliższe i dalsze okolice.

2 września – piątek
Zwiedzanie klasztoru - Certosa di Trisulti - i groty di Collepardo

- Klasztor Cystersów, który zwiedzaliśmy, znajduje się kilka kilometrów od miejscowości Vico nel Lacio. Tam szczególnie podobał nam się ogród z rzeźbami wyciętymi w roślinach.

- Na terenie Gminy Vico nel Lazio, w dolinie d’Antullo, znajduje się grota – o powierzchni 300 m2 i wysokości 70 m. Ta ogromna przestrzeń pod ziemią zrobiła na nas wrażenie, tym większe, kiedy dowiedzieliśmy się, że w części groty znajduje się stary cmentarz.

3 września – sobota
Wycieczka do Rzymu i Watykanu

- Niestety trwała tylko jeden dzień. Jak już wspomnieliśmy, najważniejszym wydarzeniem naszego pobytu we Włoszech było odwiedzenie grobu papieża, Jana Pawła II. Było to dla nas tym bardziej wzruszające, ponieważ nikt z nas nie miał sposobności, by wziąć udział w audiencji Jana Pawła II, nikt z nas nie zdążył.
- Oglądaliśmy: Bazyliką Świętego Piotra, Plac Piazza Navona, Ołtarz Narodu, Piazza Venezza, fontannę Di Trevi, Panteon, Usta Prawdy w kościele Św. Rocha...
- Obejrzeliśmy Koloseum, Forum Romanum, Kapitol, Posąg Marka Aureliusz na koniu. Odwiedziliśmy legendarnych założycieli Rzymu Romusa i Romulusa z wilczycą.

5 września – poniedziałek
Wycieczki do Campo Catino: Bazylika św. Salome w Veroli, muzeum, biblioteka historyczna oraz Fiugii: Terma di Bonifacio

W Bazylice św. Salome wszyscy przeszli na kolanach przez święte schody – co, jak mówi oficjalny list od papieża - daje odpust za wszystkie grzechy. Na końcu tych świętych schodów znajduje się krzyż z relikwią – z drewnem z krzyża, na którym umarł Chrystus.

6 września – wtorek, pierwsza część dnia
Wycieczka na Monte Cassino: oddanie hołdu żołnierzom polskim poległym w walce pod Monte Cassino, zwiedzanie klasztoru

To była żywa lekcja historii oraz patriotyzmu. Cmentarz poległych polskich żołnierzy jest zadbany. Szczególnie chłopcy chętnie słuchali opowieści o walkach. Przypomnijmy, dopiero czwarte natarcie (11-18 V 1944 r.) doprowadziło po bardzo ciężkich walkach przez 2. Korpus Polski do zdobycia wzgórza i otwarcia drogi na Rzym. Nie udało się to wcześniej Amerykanom, Brytyjczykom i Francuzom. Zwycięstwo to Polacy okupili ogromnymi stratami – 4199 ludzi, 924 zabitych, 2930 rannych, 345 zaginionych. Polegli spoczywają na cmentarzu pod górą, pod którą zginęli. Na tym cmentarzu znajduje się również grób dowódcy 2. Korpusu Polskiego, gen. Władysława Andersa (1892-1970), który po śmierci, zgodnie ze swoją ostatnią wolą, spoczął obok swoich żołnierzy.
Podobno gimnazjaliści, którzy wzięli udział w tej wycieczce, mają zamiar przeczytać reportaż korespondenta wojennego tej bitwy, Melchiora Wańkowicza pt. „Monte Casino”, grubą, ale niezwykle interesującą książkę.

5 września – poniedziałek, druga część dnia
oraz 7 i 8 września – wtorek i środa
pobyt w Terracina nad Morzem Tyrreńskim

Kąpiel w morzu – oto czego brakowało w takie upały. Młodzież więc i tym razem starała się dobrze wykorzystać czas. – Morze było bardzo słone i ciepłe: jak zupa – wspominają gimnazjaliści.
A morskich kąpieli zażywało prawie 40-tu przybyszów z Michałowic. Do Terraciny, na dwie godziny, do grupy piętnastu uczniów i trzech opiekunek dołączyła dziewięcioosobowa drużyna piłki nożnej z trenerem, dyrektorem Zespołu Szkół w Michałowicach, Andrzejem Olęckim. Pobyt na plaży stanowił oczywiście element strategii w przygotowaniach do wielkiego, międzynarodowego meczu. Nim jednak Polacy zagrali z Włochami w piłkę nożną, coś się wydarzyło.

Wtedy, na początku września, w Terracinie, Włosi narzekali na upały. Czekali na deszcz. Roślinność potrzebowała deszczu. Ani kropla deszczu nie spadła od wielu tygodni. – Kiedy szliśmy ulicą, nagle rozpętała się burza – wspominają uczestnicy wymiany polsko-włoskiej. – W ciągu sekund zostaliśmy przemoczeni, „do suchej nitki”. Widzieliśmy błysk i natychmiast słyszeliśmy grzmot – a pioruny biły raz po raz. Schowaliśmy się do pobliskiej kawiarni. Burza trwała półtorej godziny.
- Kiedy przemoczeni wróciliśmy na camping, gdzie nocowaliśmy, okazało się, że burza pozrywała nasze ręczniki ze sznurów i porozrzucała je po okolicy. Z pomocą przyszli sąsiedzi z domków – starsze małżeństwo. Udało im się pozbierać część porozrzucanych przez wichurę ręczników. Kupili też dodatkowo 6 ręczników. Pomogli w suszeniu naszych ubrań. Po „akcji ratunkowej” zaprosili prawie czterdziestoosobową grupę na lody. W rewanżu nasi chłopcy ugotowali spagetti. Starsi państwo stwierdzili, iż zrobiliśmy to, tak samo jak Włosi – bo potrawa bardzo im smakowała.

9 września – piątek
Vico nel Lazio

Prof. Bianchi ze studentami

- Zaprzyjaźnialiśmy się nie tylko z mieszkańcami Vico nel Lazio. Do tego średniowiecznego, niezwykle malowniczego miasteczka przyjechał pan Bianhi, profesor włoskiej akademii sztuk pięknych razem ze swoimi studentami. Studenci wykonywali płaskorzeźby, malowali i rysowali.

Wielki mecz
Po powrocie do Vico nel Lazio odbył się wielki mecz. Przypomnijmy, miasteczko leży na skalistym terenie, więc trudno o zwykłą, trawiastą murawę. Zamiast murawy był asfalt. Po ulewie asfalt pokryły kałuże. W wysokiej temperaturze w kałużach szybko rozwinęły się glony i dlatego boisko stało się śliskie. Zawodnicy więc ślizgali się jak na lodowisku. Obydwie drużyny grały z niezwykłą ambicją, a nawet ostro, niekiedy wręcz brutalnie. Koszulki obydwu drużyn upodobniły się – zmieniły barwę na zieloną, od glonów. Polski bramkarz – Łukasz Wysocki – dokonywał wręcz cudów, wielokrotnie bronił piłki niemożliwe do obrony. Bramki padały często. Mecz zakończył się remisem 7:7. O zwycięstwie Włochów zadecydowały karne – 3:2.
Rewanż odbędzie się w Polsce, w kwietniu przyszłego roku.

Pożegnania, pożegnania
Serdeczniej atmosfery nie zakłóciła, wg Polaków niesprawiedliwa, przegrana. Pożegnanie Polaków było jeszcze bardziej gorące niż powitanie. Po meczu odbyła się uroczysta, pożegnalna kolacja.
Żegnał się jeszcze większy tłum, niż witał. Dziewczyny płakały, Polki i Włoszki. Burmistrz Gminy Vico nel Lazio, Givanni Rondinara uroczyście przemawiał i wręczył gościom z Polski okolicznościowe medale.

10 września – sobota
powrót
Pobyt zakończyło niezwykle sympatyczne wydarzenie. Kiedy Polacy szli do autobusu, spotkali młodą parę. - Z panną młodą zaprzyjaźniliśmy się w pobliskiej kawiarni, gdzie dostawaliśmy kawę i tradycyjne, ślubne białe cukierki. Młoda para koniecznie – żeby zapewnić sobie szczęście – musiała sfotografować się z przybyszami z Polski.
Autokar z Vico nel Lazio wyruszył przed 19.00. Do Rzymu dojechał o zmroku.

Samolot wystartował kilka minut przed 23.00. Widok Rzymu z samolotu okazał się niepowtarzalnym przeżyciem. Rozświetlone miasto, położone na wzgórzach, większe od Warszawy, zrobiło ogromne wrażenie.

 

* * *

 

Teraz gimnazjaliści z Michałowic i młodzi Włosi korespondują z sobą, niekiedy telefonują – najczęściej używają Internetu. Chcą kontynuować wymianę i zobaczyć się w przyszłym roku.

Wspomnień z wakacji wysłuchał: Stanisław Szałapak

Wspomnienia z wakacji
Z ZIEMI POLSKIEJ DO WŁOSKIEJ

W dniach 1-10 września 2005 r. młodzież gimnazjum im. Księcia Józefa Poniatowskiego w Michałowicach w ramach wymiany polsko-włoskiej gościła w zaprzyjaźnionej gminie Vico nel Lazio.
Piętnastu uczestników wraz z opiekunami: panią dyrektor Bogumiłą Staniaszek-Kosmatą i panią Moniką Mikundą oraz tłumaczką panią Aliną Dodą zostało niezwykle serdecznie przyjętych przez rodziny włoskie.
Warto wspomnieć, że wcześniej w dniach 28 czerwca – 8 lipca 2005 r. dziesięcioro młodych gimazjalistów z Włoch przebywało w Michałowicach.
Program ich wizyty obejmował poznawanie naszej gminy i jej najbliższych okolic, zwiedzanie najciekawszych miejsc stolicy, a także trzydniową wycieczkę na spływ kajakowy w pobliżu Augustowa.
Goście z dużym zainteresowaniem poznawali polską kulturę i polskie tradycje oraz smakowali narodowe potrawy, a także uczestniczyli w próbach Zespołu Pieśni i Tańca „Mazowsze” w Karolinie.
Chłopców zachwyciło Muzeum Motoryzacji w Otrębusach, natomiast dziewczęta urzekł swoim pięknem XVII-wieczny zespół pałacowo-ogrodowy w Wilanowie.
Kilkudniowy pobyt młodzieży z południa i wspólnie spędzony czas zaowocował nawiązaniem się nici przyjaźni, co spowodowało, że polska młodzież była gorąco oczekiwana we Włoszech.
Przygotowania do rewizyty trwały długo. Gimnazjaliści od wiosny rozpoczęli intensywną naukę języka włoskiego w ramach szkolnego koła zainteresowań, natomiast p. B. Staniaszek zajęła się stroną organizacyjno-formalną całego przedsięwzięcia.
I tak w dniu 1 września w godzinach popołudniowych polska grupa z Michałowic wylądowała na lotnisku Ciampino w Rzymie, gdzie oczekiwali już przedstawiciele władz gminy Vico nel Lazio. Kilka dni później dołączyła dziewięcioosobowa drużyna piłki nożnej pod opieką dyrektora Zespołu Szkół, a zarazem trenera grupy pana, Andrzeja Olęckiego.
Wszyscy uczestnicy wymiany polsko-włoskiej niezmiernie ciepło wspominają pobyt we Włoszech.
Rodziny włoskie z roli opiekunów wywiązywały się znakomicie, zaś burmistrz, Givanni Rondinara zapewnił bogaty i atrakcyjny program pobytu.
Polska młodzież z wielkim rozrzewnieniem wspomina wizytę w Watykanie w Bazylice św. Piotra przy grobie papieża Jana Pawła II, a także żywą lekcję historii i patriotyzmu, jaką okazała się wycieczka na wzgórze Monte Cassino.
Tu uczniowie zapalili znicze i złożyli wiązankę biało-czerwonych róż na grobach poległych polskich żołnierzy w czasie II wojny światowej.
Równie wielkim zainteresowaniem cieszyła się jednodniowa wycieczka do stolicy Włoch – Rzymu. Zaskakiwały ślady przeszłości obecne niemalże na każdym kroku. Największe wrażenie niewątpliwie wywarł triumf antycznej inżynierii i prawdopodobnie najbardziej spektakularny pomnik rzymskiej architektury, jakim jest Koloseum, którego budowę zaczęto w 70 r. n. e.
Niezatarte wrażenie pozostawił spacer przez Łuk Triumfalny Konstantyna prowadzący do Forum Romanum, a także odwiedziny na Kapitolu u Romusa
i Romulusa – legendarnych założycieli Rzymu. W cieniu Ołtarza Narodu – symbolu państwowości włoskiej młodzież podziwiała Piazza Venezza i serce Rzymu - ulicę via del Corso. Wspomnienia również będą budzić Usta Prawdy, Piazza Navona, Fontanna di Trevi, Panteon...
Oprócz wiecznego miasta Rzymu - codzienne wycieczki pozwoliły michałowickim gimnazjalistom poznać średniowieczne Vico nel Lazio i najbliższe okolice tej miejscowości. Mieszkańcy Vico z dumą pokazali gościom z Polski XII-wieczną, drewnianą figurę Madonny w kościele św. Marcina, a także jaskinie i groty Colepardo, świątynię Salome w Veroli, klasztor Certosa di Trisulti, park uzdrowiskowy w Fiuggi...
Pobyt uatrakcyjnił trzydniowy wyjazd nad Morze Tyrreńskie w okolice miasta Terracina, gdzie młodzież kąpała się w ciepłej wodzie morskiej, opalała na kamienistej plaży i zwiedzała turystyczne miasteczko.
Ostatniego dnia wizyty we Włoszech został rozegrany mecz Polska –Włochy, który to zgromadził na trybunach wszystkich uczestników wymiany oraz wielu mieszkańców Vico. Rozgrywka piłkarska wzbudziła wielkie emocje. Należy podkreślić, że szczególnie mocno dopingowano drużynę polską.
Po meczu (wynik 7:7, w rzutach karnych 3:2 dla Włochów) udano się na pożegnalną kolację, na której zawodnicy obu drużyn otrzymali pamiątkowe medale, a trenerowi ekipy polskiej p. A. Olęckiemu wręczył sportowy puchar sam burmistrz G. Rondinara.
Kolacja była także doskonałym momentem na podsumowanie wymiany polsko-włoskiej między zaprzyjaźnionymi gminami. Był to również czas na uroczyste podziękowania.
Zarówno młodzież polska, jak i włoska uznała, że poznawanie innego kraju, jego historii, tradycji i kultury jest ciekawym i wielce pouczającym doświadczeniem. Między uczestnikami wymiany nawiązały się nici sympatii i przyjaźni, czego dowodem były łzy towarzyszące rozstaniu.
Polscy gimnazjaliści wrócili ze wspaniałymi wspomnieniami i nadzieją na spotkanie włoskich przyjaciół w przyszłym roku.

Monika Mikunda

Opublikowane przez: Stanisław Szałapak